piątek, 20 listopada 2015

Test na inteligencję

Mieliśmy wczoraj mały ubaw z naszych kudłaczy a to za sprawą dwóch czerwonych piłek :)
Jak widać na zdjęciu piłki mają dziurkę przez, którą możemy wsypać drobne smakołyki wypadające swobodnie kiedy piłka jest turlana.

Piłki firmy Trixie, świetnie nadają się do karmienia karmą niejadka lub dla psa, 
który z łakomstwa zbyt szybko je (sucha karma).

Bardzo rzadko wkładam tam smakołyki ale po długiej przerwie właśnie wczoraj postanowiłam wsypać kulki karmy. Ponieważ moje psy jedzą na co dzień surowe mięso (barf) więc każda karma jest mega atrakcyjna nie mówiąc już o psich ciastkach lub ususzonym chlebie.
Piłki są tylko dwie psów cztery, zastanawiałam się czy się nie pozabijają ale stwierdziłam, że w razie czego wkroczę.
No i zaczęło się … :)

Robcio dopadł pierwszy małą piłkę i jak to ma w zwyczaju pognał na najbliższe posłanie, z postawą lwa poinformował dziewczyny, że niech nie liczą na to, że się z nimi podzieli.
Robcio pilnuje wszystkiego co pachnie jedzeniem, potrafi nawet pilnować pustej już miski i nikomu (pozostałym psom) nie pozwala do niej podejść. Jeśli postawicie u mnie w domu torbę, która może zawierać choćby namiastkę jedzenia możecie mieć pewność, że będzie bardzo bezpieczna, bo pilnowana przez Robiego. A najdziwniejsze jest to, że on wcale nie jest jakimś wielkim łakomczuchem.
Robcio patrzy na piłkę i zastanawia się jak dobrać się do pachnących kulek. Zaczyna ją przekładać z miejsca na miejsce ale oczywiście w granicach posłania. Kulki zaczynają momentami wypadać, prościej by było turlać ją po podłodze ale wtedy trudniej było by upilnować wypadających kulek, Robciu nie jest głupi o nie :) Takim sposobem wielce się trudząc Robi zjadł wszystkie kulki sam.
Uwielbiam tego słodkiego niedźwiedzia :)

W tym samym czasie do większej piłki dopadły dziewczyny. Demi, która zapamiętała działanie zabawki z poprzedniego razu od razu zaczęła turlać piłkę a na to tylko czekała jej mamuśka Ballada. Trudno opisać słowami ich wygibasy i wyścigi do wypadających kulek ale oczywiście piłkę turlała tylko Demi. Jedna mądrzejsza od drugiej. Jakimś cudem nie pożarły się na wzajem ale w końcu to rodzina w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Choco, która jest największym łakomczuchem na świecie, której celem w życiu jest chyba tylko jedzenie widząc co się dzieje stwierdziła, że ona w tym zamieszaniu udziału brać nie będzie. Choco chce do wszystkiego dochodzić prostą i bezpośrednią drogą, jeśli trzeba trochę się wysilić i ruszyć główką to ona raczej woli zrezygnować, zwłaszcza jeśli nie ma czasu na przemyślenia a trzeba działać.

I takim oto sposobem mieliśmy kolejny udany wieczór w towarzystwie naszych kochanych kudłaczy, które uwielbiam i które stanowią bardzo ważną część mojego, naszego życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz